Smuda jednak udowodnił swoje przywiązanie do nazwisk. Bezgranicznie ufa 10 piłkarzom a przecież w takiej sytuacji, przy takim wyniku, to selekcjoner musi reagować. A Franz wyglądał tak, jakby on ten mecz sobie przyszedł pooglądać. Zero jakichkolwiek decyzji i to w momencie, gdzie cała odpowiedzialność na nim spoczywała!!! Z perspektywy kolejnych gier, wczorajsza indolencja Smudy mogła kadrze tylko zaszkodzić. Bo przecież wyniki zależą od dobrej atmosfery, a dobra atmosfera zależy od wzajemnego szacunku. Wczoraj Smuda pokazał, że nie ufa swoim rezerwowym, nie dając im nawet szansy na jakąkolwiek pomoc drużynie. Jak ktoś kiedyś stwierdził: "Wielcy trenerzy wygrywają mecze zmianami"... Smuda pokazał, że jest słabiutki.
Dochodzę do wniosku, że na poziomie takim jak on wczoraj, to nawet ja mógłbym tę kadrę prowadzić, w dodatku lepiej bym się potrafił wysłowić w mediach od naszego wodza...
Czy jest szansa, że Smuda pójdzie po rozum do głowy i zrozumie, że zawalił nam mecz otwarcia? Wątpliwe. Wątpliwe są też jakiekolwiek zmiany w składzie na kolejne spotkanie, z wyjątkiem wymuszonej na bramce. Ale cień nadziei jest i trzeba wierzyć, bo jeszcze możemy z tej grupy wyjść!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz